Na dobre czy na złe, boty oparte na sztucznej inteligencji stopniowo przejmują internet, a narzędzia SI generują treści, które następnie są przetwarzane przez inne narzędzia SI, aby dostarczać odpowiedzi w ramach tych samych systemów SI.

To oznacza, że z czasem internet zamienia się w kopię kopii kopii, tracąc bogactwo szczegółów i niuansów oryginalnych materiałów na rzecz coraz większego strumienia śmieciowych treści generowanych przez sztuczną inteligencję.

Właśnie dlatego ta zmiana jest tak interesująca.

W tym tygodniu redakcja 404 Media opublikowała raport wyjaśniający, w jaki sposób Instagram wykorzystuje generowane przez SI krótkie opisy postów, aby poprawić ich pozycję w wynikach wyszukiwania Google.

📸 Instagram · jeff_vandermeer123

Tytuł:
🐰 „Poznaj królika, który uwielbia jeść banany – pożywną przekąskę dla…” (dalej tytuł jest ucięty).

Podpis pod zdjęciem:
Zdjęcie Jeffa VanderMeera z 2 grudnia 2025 roku.
System rozpoznawania dodaje: „Na obrazie prawdopodobnie widać latarnię morską” 🌊🗼.

Jak widać na tym przykładzie, opis „poznaj królika, który uwielbia banany…” nie został napisany przez autora posta, tylko dodany przez sztuczną inteligencję Meta, aby zapewnić lepsze pozycjonowanie tego posta w wynikach wyszukiwania.

A podpisy w rzeczywistości są znacznie dłuższe. 404 Media znalazło jeszcze jeden przykład, który brzmiał tak:

„Zdjęcia cosplayu w Seattle to skarbnica inspiracji dla fanów tego gatunku. Zobacz te prawdziwe miejsca i fotografie cosplayu autorstwa @mrdangphotos. Od kostiumów po lokalizacje – dowiedz się, jak odtworzyć te stylizacje i uwiecznić własne cosplayowe momenty w Seattle.”

Całość została napisana nie przez człowieka, lecz wygenerowana przez sztuczną inteligencję Meta, co firma potwierdziła w komentarzu dla 404 Media.

Meta poinformowała, że niedawno zaczęła wykorzystywać SI do generowania tytułów dla postów wyświetlanych w wynikach wyszukiwania, aby pomóc ludziom lepiej rozumieć treść.

Choć, jak się wydaje, głównym celem nie jest tu pomoc użytkownikom, ponieważ celem tych rozwlekłych, nasyconych słowami kluczowymi opisów jest sam Google, tak aby maksymalnie zwiększyć widoczność treści z Instagrama.

Dla samych twórców to dodatkowy powód, by nie polegać wyłącznie na automatycznych podsumowaniach, ale świadomie tworzyć własne podpisy pod zdjęciami – w tym pomaga szczegółowy poradnik Jak podpisać zdjęcie w Instagramie?.

W istocie jest to treść generowana przez sztuczną inteligencję po to, by przyciągnąć uwagę systemów SI Google i poprawić pozycję w wyszukiwarce.

Czy naprawdę chcemy, żeby internet rozwijał się właśnie w tym kierunku: tak aby boty oparte na SI „rozmawiały” ze sobą, uzgadniały swój kod i określały najbardziej trafne informacje na podstawie własnego cyfrowego rozumienia?

To mniej ludzki internet i mniej zorientowane na człowieka doświadczenie. Ale dla Meta jest to logiczne – jeśli może zautomatyzować proces przyciągania większej liczby użytkowników do swoich aplikacji, to to zrobi.

Przypomina to kolejny przykład efektu sztucznej inteligencji albo urobora, kiedy boty w istocie pożerają same siebie raz za razem, aby oszukać własne systemy.

Oczywiście pojawiają się też obawy dotyczące błędnej interpretacji i tego, że te streszczenia zawierają mylące informacje, które nie odpowiadają zamysłowi autora posta.

Tym bardziej ważne staje się patrzenie nie tylko na automatycznie generowany tekst, lecz na realne sygnały od odbiorców – na przykład kto zapisuje posty w zakładkach; krok po kroku tłumaczy to materiał Jak sprawdzić, kto zapisał zdjęcie w Instagramie. Meta będzie przekonywać, że z czasem sytuacja się poprawi, ale system nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś opublikował daną treść i za każdym razem poprawnie wskazywać źródło podpisu.

Po reakcjach również wygodnie orientować się po żywym odbiorze, a nie tylko po zasięgach – do tego przydaje się instrukcja Jak sprawdzić, kto polubił post w Instagramie.

Podejrzewam, że kontrargument będzie taki, że to przyciągnie więcej użytkowników do tych postów, co i tak jest lepsze dla twórcy, ale wciąż wydaje się to krokiem w stronę pogorszenia doświadczenia użytkownika przez mielony, przepakowywany i powielany kodowy „szum”, tworzony wyłącznie po to, żeby oszukać inny system SI.

I sytuacja będzie się tylko pogarszać. Niedawny raport pokazuje, że ponad 50% artykułów w internecie jest obecnie tworzonych przez SI, ponieważ ludzie szukają nowych sposobów monetyzacji potencjału narzędzi AI, głównie poprzez nielicencjonowane i nieautoryzowane kopiowanie.

I znów – w miarę jak powstaje coraz więcej treści generowanych przez SI, coraz więcej takich materiałów wraca do „maszynki”, tworząc nowe teksty oparte na błędnym zrozumieniu, zniekształceniu i erozji ludzkiego doświadczenia.

W którym momencie wartość narzędzi SI spada na tyle, że przestają być użyteczne w kontekście twórczym? A jeśli tak się stanie, co to oznacza dla rynkowej wyceny generatywnej SI jako produktu?

To dodatkowo wzmacnia moje zastrzeżenia wobec tego, że platformy społecznościowe pozwalają każdemu z łatwością tworzyć posty z użyciem SI bezpośrednio w feedzie.

Tym, którzy wciąż tworzą sensowny content ręcznie, bywa wygodniej publikować nie tylko z telefonu, ale także z komputera – do tego służy instrukcja krok po kroku Jak zrobić nowy post w Instagramie z komputera. Media społecznościowe są tym, czym są – powinny być „społecznościowe”, oparte na komunikacji między ludźmi. Można się spierać o definicję „społecznego” w tym kontekście i o to, czy interakcja z obiektem SI się w nią wpisuje, ale u podstaw sieci społecznościowych leży ludzkie porozumiewanie się.

Czego boty oparte na sztucznej inteligencji nie są w stanie odtworzyć. Oczywiście mogą stworzyć coś podobnego, ale bot SI nie przeszedł drogi doświadczeń, które prowadzą człowieka do stworzenia dzieła naprawdę poruszającego odbiorcę.

Na tym polega sens sztuki i twórczości – pokazywać to, co ludzie są w stanie osiągnąć dzięki pasji i zaangażowaniu. Tymczasem wydaje się, że entuzjaści technologii tak bardzo chcą zastąpić to jednym przyciskiem, który pozwoli osiągnąć ten sam efekt bez żadnego wysiłku.

Czy naprawdę tego chcą ludzie?

Podejrzewam, że jeśli tak myślisz, to końcowy rezultat cię rozczaruje.